Jest taki dzień bardzo ciepły, choć grudniowy – dzień na który czekają wszyscy, bez wyjątku… Nauczyciele i uczniowie dzieląc się opłatkiem, składają sobie świąteczne życzenia, po szkolnych korytarzach biegają diabły i anioły, a wszędzie słychać kolędy śpiewane przez nasz chór.
Nie od dziś wiadomo, że o tej porze choć Niebo się raduje, to Herod z diabłami tradycyjnie coś knuje. Na szczęście, nie powiodły się jego plany i przed dwoma tysiącami lat w Betlejem, w małej stajence, nocą, gdy spał świat cały narodził się Mesjasz, a na Heroda w piekielnym kotle czekał wrzątek, bo na swych dłoniach miał krew niewiniątek…. Tę historię przedstawili uczniowie klas czwartych i piątych, starsi zabrali widzów do Aniołkowa i Herodkowa, do którego w XXI wieku zawitał Józef z Maryją. Po co? By w tym czasie, gdy ludzie obchodzą święta, pojawić się znów na ziemi. Niestety, okazało się, że historia po raz kolejny się powtórzyła… Nie było dla nich miejsca w… szpitalu i dlatego Jezus przyszedł na świat w maleńkiej szopie. I choć Szatanik i Herodkowski z pomocą Diabelskiego, Złośliwczyka i Śmierciuszki chcieli się go pozbyć, to jednak nie on został ofiarą tego spisku. Świat zaś znów miał okazję zobaczyć Boga w ludzkiej postaci, a wszystko to za sprawą przedsiębiorczych aniołów, które wykorzystały ludzką ciekawość i skłonność do sensacji…